8. Jak skrzywdzić kobietę?
Ta sytuacja, którą opiszę nie była pierwszą i ostatnią
sprawą tego typu.
Kiedy zakładałam tego bloga, zrobiłam sobie listę tematów,
na które chciałabym pisać. No i tak sobie już chciałam pisać na jeden z nich,
kiedy do głowy wpadł mi inny- NOWY. Wybraliśmy się z mężem i córką na
weekendowy wyjazd do mojej rodziny oddalonej o ok. 400km od nas. Laura ma już
dwa miesiące, więc postanowiliśmy, że powinna poznać resztę mojej rodziny i
pobyć sobie w prawdziwym wiejskim klimacie. Na jednym ze spędów zaistniała
pewna sytuacja, która zmusiła mnie do napisania tego wpisu. Robię to po to, aby
wyrzucić z siebie negatywne uczucia.
Wiecie jak to jest z pijanymi ludźmi? Oni zawsze gadają
głupoty, a w tym wszystkim są szczerzy do bólu. Nigdy nie wiedzą gdzie jest
granica tej ich, pożal się Boże, szczerości i nie znają momentu ugryzienia się
w język. Wyłącza im się zdrowy rozsądek i jakakolwiek empatia do drugiego
człowieka.
Jestem dwa miesiące po porodzie i urodziłam przez cesarskie
cięcie. To nie tylko poród, ale również jedna z poważniejszych operacji, którą
przechodzą kobiety. To przecięcie powłok brzusznych i macicy, a następnie ich
zaszycie. Rana z zewnątrz może wyglądać na zagojoną, ale w środku wciąż mogą
być szwy, które prędzej czy później się rozpuszczą. Piszę to tutaj dlatego, że
mężczyźni o tym zapominają lub po prostu tego nie wiedzą. Oczywiście nie
wszyscy, ale znakomita ich większość. Wracając do meritum. W ciąży przytyłam
mniej niż 10kg, ale ciało wyglądało jakbym przybrała ponad 20kg. Po porodzie
nie mam ciała modelki i jak wiadomo powinnam poczekać z próbą zrzucenia
zbędnego ciała co najmniej sześć miesięcy.
Właśnie tego dnia usłyszałam powiedziane prosto z mostu „Nie
powinnaś dużo jeść, bo tu i ówdzie jest ciebie za dużo” (chodź i tak gorsze
jest „no cześć grubasku”). Co mogłam sobie pomyśleć? Moja obecna waga jest moją
zmorą, słabym punktem w głowie, który wrył się w nią na dobre. Nabawiłam się
kompleksów. Byłam instruktorką Zumby… Ważyłam 49 kilogramów… Teraz już tyle nie
ważę i prędko nie będę. Ale wierzcie mi drodzy dżentelmeni, że bardzo bym
chciała.
Męczą mnie sytuacje, kiedy ludzie ustępują mi miejsce w
tramwaju, bo szkoda im patrzeć na stojącą ciężarną. Męczą mnie chwile, kiedy w
sklepie kasjerki przepuszczają mnie jako pierwszą, bo przecież ciężarna nie
będzie stała w kolejce. To miłe z ich strony, ale ja już nie jestem w ciąży.
Może kiedyś by mnie to śmieszyło, w końcu to obcy ludzie. Nie wiedzą, bo nie
było ze mną dziecka. Niestety tego dnia, przy stole siedziałam z dzieckiem. To
dziecko jest malutkie, więc logiczne jest to, że jeszcze nie doszłam do siebie.
Drodzy mężczyźni, bo tu dobitnie zwracam się do was.
Szanujcie kobiety, które rodzą dzieci. Nie próbujcie ich ranić. Pomyślcie, bo
może ta kobieta ma depresję, może ma kompleksy, może chciałaby się ruszać, ale
nie może.
Ja bardzo kocham swoje dziecko i nie obwiniam jej za to, że
teraz wyglądam jak wyglądam. Chęć posiadania dziecka była okropnie wielka. Po
porodzie nadal mam lustra w domu i wiem, że nie wyglądam apetycznie. Nie
rozumiem ludzi, którzy na siłę próbują mi o tym przypomnieć. Tak jak pisałam na
początku, ta sytuacja nie była jedyna. Myślałam, że tylko ludzie pod wpływem
alkoholu tak mają, ale się myliłam.
Bardzo chciałam, aby ten wspólnie spędzony weekend był miły.
Niestety nabawiłam się jeszcze większych kompleksów na punkcie mojej wagi. Na
samą myśl mam ochotę płakać. Natomiast przypomniał mi się film Krzysztofa Gonciarza
„Krok pierwszy”. Dzięki tej sytuacji, dostałam moralnego kopa i sama zaczynam
swój krok pierwszy. Zacznę od serdecznego pozdrowienia środkowym palcem,
następnie przejdę do jedzenia zdrowo i powrotu do ćwiczeń… natychmiastowo.
Pozdrawiam,
Mocno nieidealna i gruba… DO CZASU ;)
Temat rzeka. Jestem po dwóch ciążach i też słyszę takie kretyńskie teksty. Zazwyczaj odpowiadam tak, że agresorowi w pięty idzie i mam spokój ;)
OdpowiedzUsuńZ mojego doświadczenia pomaga odpowiadanie z poziomu uczuć - "sprawiłeś mi przykrość ...itd" Przepychanki słowne zawsze pozbawiały mnie energii.
OdpowiedzUsuńJa akurat jestem mamą adopcyjną, więc problem pociazowych kilogramów mnie nie dotyczy - ale myślę, że miałabym podobnie jak Ty spory kłopot z ich akceptacją. Jestem mocno wyczulona na tym punkcie, bo już kiedyś wazylam 10 kilo więcej , ciężko nad sobą pracowałam i na pewno nie chcialabym do tego wracać.
OdpowiedzUsuńNie trawie takich tekstów, gdy słyszę je gdzieś w tle, do siebie mam spory dystans pomimo 55 kg ale boli mnie gdy wiem, że ktoś słyszy to i jest mu przykro...
OdpowiedzUsuńTo nieźle się ktoś zachował. Znam ten ból, chociaż po porodzie byłam znacznie chudsza niż teraz, 2 lata później. Dla mnie to bardzo wrażliwy i drażliwy temat.
OdpowiedzUsuńNie ma się co przejmować komentarzami takich osób. Tylko Ty wiesz co przeżyłaś,urodziłaś dziecko i to czyni Cię najlepszą i najpiękniejszą kobietą- zdrową, silną, piękną i spełnioną:)
OdpowiedzUsuńPo cesarce komentarze dotyczące mojego brzucha snuły się miesiacami. Ja przed ciążą ważyłam 40 kilo - przytyłam 10 i zrzuciłam 5. "Kiedy zniknie CI ten brzuch" było pytaniem na porządku dziennym - niestety po cesarce nie tak łatwo - macica zachowuje się zupełnie inaczej. Minęło pół roku i znów był płaski jak wcześniej - ku mojemu zaskoczeniu. Piszę to tylko po to, żeby pokazać Ci, że "uczynni" to się przypieprzą nawet do prawie anorektyczki, że jest za gruba ;) A jak to mawiała moja babcia: "Gadaj z dupą to Cię obsra." I myślę, że miała rację :D
OdpowiedzUsuń