11. Szefowa z piekła rodem?



Jak wiadomo ostatnio podjęłam się nowej pracy. Jest ona bardziej wymagająca i odpowiedzialna, niż moja dotychczasowa robota. Pełnoetatowa, wymagająca ode mnie całkowitej dyspozycyjności, wszystko muszę uzgadniać ze swoją nową szefową. Nawet takie kwestie jak toaleta. W dodatku dowiedziałam się, że nie przysługuje mi żaden urlop i zwolnienie lekarskie. Rzadko kiedy moja przełożona pozwala mi na posiłek lub przerwę. Czasem boję się, że mąż mnie zostawi przez to, że moje życie zawodowe jest ważniejsze od małżeństwa. Poza tym moja szefowa bardzo na mnie krzyczy i jest strasznie humorzastą osobą do tego stopnia, że czasem boję się odezwać.

Brzmi okropnie, prawda?

Bycie mamą nauczyło mnie dużo. Bardzo się tego bałam, ale potrzeba posiadania dziecka była tak wielka, że wtedy o tym nie myślałam.

Praca pełnoetatowa wymagająca dyspozycyjności


Kiedyś uważałam, że dziecko to tylko je, robi w pieluchę i śpi. O jak ja się pomyliłam! Laura jest takim ewenementem, że głowa mała. Oczywiście tak było na początku, zaraz po wyjściu ze szpitala. Ładnie jadła i chodziła spać. Teraz jest zupełnie inaczej. Moja szefowa ma takie godziny, że jak nie śpi, to chce się przytulać i ja muszę spełnić jej zachcianki. Musi być najedzona, musi mieć sucho, potrzebna jest odpowiednia ilość buziaków i przytulasów. Nie ma wtedy mowy o tym, abym poszła zjeść, ogarnąć swoją toaletę lub też posprzątać. No szkoda wielka!

Poza tym potrzebna jest dyspozycyjność. Moja nowa przełożona ma czasem zły humor w środku nocy. Wtedy jest bardzo zła jeśli jak najszybciej do niej nie przyjdę. Trzeba się domyślić czy tu chodzi o pieluchę, a może pani jest głodna. Pamiętam początki, kiedy mój organizm nie był przyzwyczajony do nocnego wstawania. Potrafiłam zasypiać podczas karmienie i nie pamiętałam kiedy butelka była pusta. Podczas pierwszego skoku rozwojowego płakałam w nocy ze zmęczenia. Błagałam, aby jak najszybciej zasnęła. Oczy same zamykały mi się podczas przygotowywania mleka. Teraz nie narzekam na małą ilość snu. Moja szefowa jest czasami pod tym względem wyrozumiała i lubi spać do późna.

Osobisty kierowca auta służbowego


Na początku ciąży myślałam nad zakupem używanego wózka, ale później dotarła do mnie myśl „No gdzie moja szefowa i używana fura? Przecież szanowny tyłeczek Pani Prezes musi być wożony bryką prosto z salonu.”

Teraz zostałam osobistym kierową auta służbowego. Przemierzamy kilometry w centrum miasta i już nie mogę się doczekać, aż zamienię gondolę na spacerówkę. Poza tym ostatnio z uwielbieniem i dumą noszę przełożoną na rękach (no dobra… w chuście).

Tatuś, to nie mamusia


Mojej córki nie da się oszukać. Czasem wpada w taką histerię, że ja już nie daję rady. Czasami też potrzebuję zadbać o siebie. W gruncie rzeczy prysznic raz na jakiś czas jest potrzebny. Dlatego w takich sytuacjach muszę załatwić sobie zastępstwo, którym jest tata. Niestety momentami kończy się to jeszcze większym krzykiem. W takich chwilach prysznic musi poczekać. W końcu tatuś nie jest mamusią i też nią nie pachnie. Nasz klient, nasz pan.

Brak urlopu


Kiedyś może bym na to narzekała, ale teraz nawet nie byłabym w stanie pomyśleć o choć jednym dniu bez dziecka. Nie wyobrażam sobie na ten moment zostawić dziecka i starać się „odpocząć”. Taka mała istotka mnie potrzebuje i potrzebuję się nią zająć. Już mi serce pęka na myśl o żłobku. Przecież jak wrócę do pracy po urlopie, to chyba zapłaczę się przez 8 godzin bez dziecka.

Chudy portfel


Nie zawsze nowa praca wiąże się z lepszą wypłatą. Moja szefowa mi nie płaci, a wręcz przeciwnie, odchudza mi portfel. Na szczęście moją wypłatą jest jej uśmiech, którym obdarowuje mnie każdego dnia.


Nawet jeśli moja szefowa jest inna od wszystkich, nie płaci mi i dużo wymaga, to kocham ją najmocniej na świecie. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. Ta nowa praca bardzo mi się podoba. 

14 komentarzy:

  1. oj jak ja to dobrze znam z tym, że ja mam 2 szefów i czasem nie wiem którego mam słuchać bo oboje wydają polecenia w tym samym momencie. Świetny wpis i jakże prawdziwy, ale przecież co my możemy o tym wiedzieć jak "tylko siedzimy z dzieckiem w domu"

    OdpowiedzUsuń
  2. Lauta chyba nie jest aż takim ewenementem - bo nasz synek ma identycznie, i mnóstwo innych znanych mi dzieci również ;) Także nie pozostaje nam nic innego, jak przeczekać te najgorsze momenty - i cieszyć się tymi najpiękniejszymi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha takie życie matki. Moja szefowa akurat jeździ używana fura ale też nic tak nie uspokaja jak mama, w końcu tata to nie mama. W dzień bywa humorzasta. Ostatnio muszę ja non stop zabawiac i nosić bo jak na nią przestaje zwracać choć na chwilę uwagę zaczyna krzyczeć i płakać. Na szczęście w nocy śpi

    OdpowiedzUsuń
  4. szefowa nie płąci, to może warto zacząć rozpocząć strajk? :) Hehehe każda mama chyba przez to przechodziła;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha na początku wkręciłam się, że to prawda i myślę sobie: "że co, nawet wyjścia do toalety są wyliczane?" Ale z dziećmi rzeczywiście tak jest. Moja córka chodzi do żłobka, zostaje też często z tatą, jak on wychodzi do pracy to macha mu na pożegnanie i mówi "papa", a jak ja wychodzę to zawsze płacze...

    OdpowiedzUsuń
  6. Och ile w tym prawdy! Z tym, że u mnie jest już trzech szefów i każdy chce czego innego - za to każdy na już ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętaj o tym, że w żadnej pracy nie osiągniesz tak cudownego efektu i żaden wynalazek nie dorówna temu, nad którym obecnie pracujesz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. ło mamo, normalnie jak u Nas ... ale faktycznie dziecko uczy w zasadzie wszystkiego od organizacji co do sekundy do dyspozycyjności jak piszesz ...;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Życzę Ci, żeby bardzo prędko tatuś stał się tak samo mamusią jak Ty :)
    To wy we dwie dajecie mu tożsamość męża i taty - oddaj mu krzyczącego bobasa i prysznicuj się, aż Ty i ta kabina prysznicowa staniecie się jednością.
    Wiem, że nie przyjmujesz rad! ;)
    Mimo wszystko - to tylko taka mała podpowiedź ode mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Życzę Ci, żeby bardzo prędko tatuś stał się tak samo mamusią jak Ty :)
    To wy we dwie dajecie mu tożsamość męża i taty - oddaj mu krzyczącego bobasa i prysznicuj się, aż Ty i ta kabina prysznicowa staniecie się jednością.
    Wiem, że nie przyjmujesz rad! ;)
    Mimo wszystko - to tylko taka mała podpowiedź ode mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę uśmiałam się czytając ten komentarz 😊 muszę to wypróbować. Dzięki :*

      Usuń
  11. Boze jak ja sie cieszę ze moja szefowa jest taka laskawa �� jak tak tego bloga czytam to dopiero dociera do mnie jakiez to ja szczescie mam ze moja krolewna od nardzin nocki przesypia ( a ma juz 7 mcy) no i ze tata jako zastepstwo nie jest problemem ^.^ ale jak widac kazde dziecko jest inne ;) czekam na kolejne wpsiy ^^

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty

Copyright © 2014 Mama mocno nieidealna , Blogger